poniedziałek, 3 czerwca 2013

VII rozdział

-Tak, z Billym. Coś nie tak? -zapytałam.
-Um, nie, tylko ja tu siedzę, czekam na ciebie, z myślą że mogło ci się coś stać, ale nie, to nic poważnego. -powiedział sarkastycznie.
-Aha, czyli to ja jestem zła, bo się spóźniłam kilka minut, czy dlatego że spóźniłam się będąc z Billym? 
-Nie to chciałem powiedzieć suko! -krzyknął.
-Słucham? Jak mnie nazwałeś? Jesteś nikim innym niż zazdrosnym dupkiem! -oczy mi się zaszkliły od łez.
-Kochanie przepraszam.
-Nie, nie przepraszaj.
-Kochanie.. -zaczął mnie przytulać. -Nigdy już na ciebie nie podniosę głosu i nigdy tak się do ciebie nie odezwę, obiecuję.
-Nie, jestem twoją dziewczyną, myślałam że częścią twojego życia, a kobiety którą się kocha, raczej nie powinno się wyzywać od suk.
-Tak, wiem, ale to było pod wpływem emocji, byłem zazdrosny strasznie, bo pierwszy raz mam wszystko i nie chcę tego stracić.. Przepraszam, będę cię przepraszał do śmierci, póki mi nie wybaczysz, kocham cię, nic i nikt tego nie zmieni. Jesteś najlepszą osobą, jaką dotąd spotkałem, przez całe swoje życie. -objął  mnie w pasie i zaczął całować, oddałam pocałunek. -To jak, wybaczysz mi? Naprawdę nie chciałem.
-Tylko dlatego, że cię kocham. 
-Kochanie! -wziął mnie na ręce i zaczął całować. Nagle ktoś wali do drzwi. Nie, to nie był gość, ten ktoś czegoś chciał. Walił w drzwi, jakby miał je zaraz wywalić. Justin przerwał pocałunek i postawił mnie na ziemię, poszedł otworzyć. Drzwi się otworzyły i usłyszałam strzał.
Justin's POV
-Co ty robisz cwelu? Alice, Alice, Alice kurwa! Coś ty zrobił skurwielu. - to był John, nie wiem co w niego wstąpiło, wparował do mnie do domu, z bronią i postrzelił Alice.
-Miało być w ciebie, ale kurwa nie wycelowałem. 
-We mnie? W najlepszego przyjaciela? A niby za co? -pytałem cały czas monitorując Alice i szukając telefonu, by zadzwonić po pogotowie.
-Najlepszy przyjaciel który sprzedał cię psom, rzeczywiście przyjaciel.
-Psom? Kiedy?
-Na imprezie, niedawno, że dragi miałem, wjebali mi się do domu.
-Ty idioto, mnie nawet na tej imprezie nie było, skurwielu.
-O kurwa, popierdoliło mi się coś. Sorry.
-Sorry? Głupie sorry, mają zrekompensować to, że omal nie zabiłeś, mam nadzieję nie zabiłeś mi dziewczyny? Wypierdalaj stąd i lepiej dla ciebie, żebym już cię nigdy na oczy nie widział. -znalazłem telefon, od razu wykręciłem numer na pogotowie, zanim się obejrzałem, przyjechała karetka. Szybko znaleźliśmy się w szpitalu, okazało się, że trafił w brzuch, kilka centymetrów wyżej, a by trafił w serce. Musieli jej zrobić operacje, żeby wyjąć kule. Przez całą noc siedziałem przy jej łóżku, obserwując czy nic się nie dzieje. Uświadomiłem sobie, że w kilka sekund mogłem stracić wszystko. Najwspanialszą osobę, jaką kiedykolwiek spotkałem. Nagle dzwoni komórka Alice, odebrałem, to była Miley.
-No hej kochana, co się z Tobą dzieje?
-To ja, Justin. Alice leży w szpitalu.
-Co się stało, już jadę. -rozłączyła się zanim zdążyłem coś powiedzieć. Zanim się obejrzałem, ujżałem Miley wbiegającą do sali.
-Co jej się stało?
-Została postrzelona.
-Słucham? Postrzelona?
-Tak, to przeze mnie. 
-Ty skurwielu, co jej zrobiłeś. Wyjdź stąd.
-To mój znajomy, miało być we mnie, ale Alice oberwała.
-Czy Ty wiesz, na co ją naraziłeś, w co się wpakowałeś Bieber?
-Ja w nic, to John, byliśmy przyjaciółmi... eh długa historia, najważniejsze że nic Alice się nie stało.
______________________________________________________________

Krótki, bardzo krótki, ale jest! :-) kocham was! <3
dziękuję ♥ / Klaudia @LoveJustinaww

sobota, 25 maja 2013

Rozdział VI

Obudziłam się, kiedy promienie słoneczne zaczęły padać na moją twarz. Niechętnie otworzyłam oczy i uniosłam się na poduszkach, by się napić. Była wczesna poranna godzina. Westchnęłam cicho, odkładając szklankę i wspominając wczorajsze wydarzenia. Justin, jest słodkim chłopakiem, o ślicznych oczach, fajnym charakterze, kiedy o nim myślę czuję motylki w brzuchu.Wczorajszy pocałunek był czymś, niesamowitym. Kochałam go, ale byłam smutna, moja mama umarła, nigdy już jej nie zobaczę, na samą myśl o tym spłynęłam mi łza po policzku. Po niej spłynęła następna i tak zaczęłam płakać, wytarłam oczy kiedy zobaczyłam w drzwiach Justina .W jego oczach było widać zmartwienie, nic nie powiedział tylko podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Justin.. -popatrzyłam w jego brązowe oczy. -Jej już nie ma, nigdy jej nie zobaczę, może i mało rozmawiałyśmy, za to ją nienawidziłam, ale nadal ją kocham. -Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. -Ale...
-Nie myśl o tym, ona zawsze będzie z tobą. -Uśmiechną się co ja odwzajemniłam.
-Ja nie s.. .-Chciałam dokończyć ale Justin mi przerwał.
-Masz mnie.zawszę będę przy tobie.
-Obiecujesz? -tylko się zaśmiał i namiętnie pocałował, co chyba miało oznaczać że obiecuje. Po naszej rozmowie, oboje zeszliśmy na dól aby coś zjeść, ja usiadłam wygodnie na kanapie, w czasie gdy Justin robił śniadanie. Włączyłam telewizor szukając ciekawego programu który mogłabym obejrzeć jednak nic nie znalazłam. Odłożyłam pilota. Akurat Justin przyniósł śniadanie, zrobił naleśniki z czekoladą i owocami. Uwielbiam naleśniki, więc zjadłam ich aż pięć. Po pysznym śniadaniu poszłam do pokoju po ubrania. Następnie poszłam do łazienki aby się umyć, umalować no i ubrać. Wykonawszy te wszystkie czynności zeszłam na dół do Justina. Był już gotowy do wyjścia. Nałożyliśmy buty i wyszliśmy z domu. Wsiadając do samochodu, Justin odpalił silnik i wyjechaliśmy na ulicę.
-Kotek, ja dzisiaj mam dużo spraw do załatwienia. Więc nie mogę z tobą dzisiaj jechać. -przytaknęłam mówiąc że rozumiem.
-Więc zadzwonię do Miley .-lekko się uśmiechnęłam.Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer dziewczyny.
-Halo?-usłyszałam cichy głos.
-Hej, Miley. Masz może dzisiaj czas? Właśnie jadę do galerii.
-Okej, za 10 minut będę, cześć. - krzyknęła do słuchawki po czym się rozłączyła.
Po kilku minutach dojechaliśmy. Pocałowałam Justina w usta, i wyszłam z samochodu kierując się w stronę galerii. Wiedziałam że będę musiała troszkę poczekać na Miley więc usiadłam na ławkę.
-Hej! -usłyszałam jak ktoś krzynką. Odwróciłam się,to była Miley. Wstałam z ławki i szybko ją przytuliłam. Weszłyśmy do galerii, byłyśmy tam dobre 5 godzin, kupiłyśmy mnóstwo ubrań i butów, rozmawiałyśmy o wszystkim. Po udanym dniu, Miley odwiozła mnie do domu. Ale ja nie weszłam do niego. Poszłam w moje ulubione miejsce. Do starego domu.usiadłam na schodach i myślałam o wszystkim, patrzyłam w niebo, przypomniało mi się, jak miałam 5 lat, i codziennie z mamą patrzyłyśmy na gwiazdy. Usłyszałam chrzęst. Wystraszyłam się. Po chwili ukazał mi się wysoki brunet, dobrze zbudowany, nawet przystojny.
-Hej, jestem Billy.-Alice.. -mruknęłam.
-Co tutaj robisz? -uśmiechną się. -Myślałem że tylko ja tu przychodzę. -zachichotał.
-Przychodzę tu bardzo często. To moje ulubione miejsce.-uśmiechnęłam się. -Kiedyś przychodziłam tu z mamą. Teraz niestety sama.-łzy zaczęły mi lecieć. Chłopak najwidoczniej to zauważył, podszedł do mnie i mnie przytulił. Niby i go nie znałam, ale musiałam się komuś wyżalić, Justin... Nie chciałam żeby się zamartwiał. I tak ma ważniejsze sprawy. Razem z Billym usiedliśmy na schodkach i rozmawialiśmy prawie całą noc, o wszystkim. Rozmowę przerwały wibracje w mojej kieszeni, Justin dzwonił.
-Alice? gdzie ty jesteś? Martwię się.
-Zaraz będę w domu. -nacisnęłam czerwoną słuchawkę. -Kurde, już tak późno? trochę się zagadaliśmy, muszę iść.- Pożegnałam się z Billym i pobiegłam do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Jestem! -krzyknęłam tak głośno jak tylko umiałam. Słyszałam kroki, schodził po schodach.
-A gdzie byłaś? -był wściekły.
-Przepraszam troszkę się zagadałam.-na te słowa, uspokoił się. -Z Billym.-Podniósł brwi pytająco.
-Billym?-Jego oczy pociemniały ze złości.
___________________________________________________________________________________________

Przepraszam, ża tak długo dodawałam rozdział. Obie z Klaudią miałyśmy ostatnio dużo nauki, zakończenie roku, trzeba się poprawić. No ale jest! Jak wam się podoba, czy coś będzie między Billym a Alice? Co zrobi Justin?
KOMENTUJCIE! ♥

Dziękuję ♥ /Ola. Biebergasmmmmm.
_______________________________________________________________

PYTANIA? ZAPRASZAM TUTAJ ASK.FM ASK KLAUDII. :)

piątek, 17 maja 2013

Rozdział V


Uczucia w mojej głowie były nie do opisania. Nie wiedziałam co zrobić. W jednym momencie rzuciłam wszystko i wybiegłam z domu. Zanim się obejrzałam, byłam przed domem Justina. Waliłam w drzwi z całych sił. Nikt nie otwierał, być może dlatego, że była 1:00 w nocy. Nagle słyszę, że ktoś otwiera drzwi. Justin był zirytowany, że ktoś go obudził, ale kiedy zauważył mnie całą roztrzęsioną, strach pojawił się na jego twarzy.
-Skarbie co się stało? -rzuciłam mu się w ramiona, szlochając mu w umięśnioną klatkę piersiową. Nie mogłam wydusić słowa. -Kochanie, powiesz mi, czy mam to z ciebie wyciągnąć siłą?
-Justin, moja, moja... Przed chwilą zadzwoniła do mnie policja, z informacją że moja mama zginęła w wypadku samochodowym. Justin pomóż mi! -wybuchłam płaczem.
-Kurwa. 
-Nie mam nikogo już, nikogo. 
-Co z Twoim ojcem? Kochanie, proszę nie płacz. -zapytał całując mnie w głowę.
-Swojego taty nigdy nie poznałam, nie wiem kim jest i czy w ogóle żyje. 
-Wejdź, musisz ochłonąć. -złapał mnie za rękę i zaprowadził do środka. -Połóż się na moim łóżku. Ja już nie będę spał. Położyłam się, nie wiedziałam kiedy, powieki mi się zamknęły, a ja odpłynęłam w głęboki sen.
-Alice, Alice.. Wstawaj. -obudził mnie znajomy szept. -Czas się ogarnąć, zaraz idziemy spakować Twoje rzeczy. Idź się odśwież w łazience, czekam na dole. 
-Jak to pakować, Justin, nie rozumiem. 
-Nie powiesz mi, że po tym wszystkim, będziesz mieszkać sama, na pewien czas, zostaniesz u mnie. Oczywiście, jeśli chcesz. -jego karmelowe oczy wpatrywały się we mnie, jak w obrazek.
-Pójdę wziąć prysznic i jeszcze to omówimy, ok? -zapytałam.
-Jasne, tam jest łazienka. -wskazał palcem na białe drzwi w pokoju. Weszłam do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Pozwoliłam zimnej wodzie spływać po moim ciele. Wychodząc z kabiny zorientowałam się że nie mam ubrań, owinęłam ręcznik wół moich piersi. Wyszłam z łazienki, Justin zauważył że idę w samym ręczniku i udając że patrzy w swój telefon, zerkał na mnie cały czas.
-Um, masz jakieś rzeczy? -zapytałam.
-Ta, czekaj. -podszedł do szafy i wyciągnął fioletowy T-Shirt i jasne jeansy. -Trzymaj, będziesz seksownie w tym wyglądać, chociaż, Ty zawsze tak wyglądasz. -zarumieniłam się, ale nie chciałam myśleć o Justinie, ciągle po głowie chodziła mi ostatnia noc, telefon policji i wypadek mamy. Szybko się ubrałam i podeszłam w stronę Justina.
-To jak, idziemy cię pakować? -zapytał. Po dłuższym przemyśleniu przytaknęłam. -To chodź. wziął mnie za rękę i zaprowadził w stronę drzwi. Po chwili byliśmy u mnie w domu. Wzięłam walizki i szybko wpakowałam do niej moje  ubrania i potrzebne rzeczy. Zrobiłam to jak najszybciej, bo chciałam jak najszybciej wyjść z miejsca, które wszystkim przypominało mi ją.
-Chodźmy. -krzyknęłam. -Okey, gdzie mam spać, gdzie mogę się rozpakować? Wskazał mi wolny pokój, gdzie mogłam wszystko położyć. Rozpakowałam się. Ułożyłam ubrania do szafy, a resztę poukładałam na półkach. Zeszłam do Justina, który właśnie z kimś rozmawiał przez telefon. Gdy mnie zauważył, przerwał rozmowę.
-Z kim gadałeś?
-Z kolegą, nic ważnego. Jak się czujesz?
-Wiesz, lepiej, o wiele lepiej, bo wiem, że mam kogoś przy sobie. -Justin podszedł do mnie, objął mnie w tali i zapytał. -Mnie? Wiesz co? 
- Tak, Ciebie. Nie wiem. -uśmiechnęłam się.
-Kiedy cię zobaczyłem tam na korytarzu, poczułem motylki w brzuchu, które zostały mi do dzisiaj, nie mogłem i nie mogę przestać o tobie myśleć, jesteś jak narkotyk, nie mogę się od ciebie odciągnąć..
-Justin.. -przerwałam, chcąc powiedzieć mu o moich uczucia, ale on nie dał mi dokończyć.
-Shh, nie mów nic, rozkoszujmy się chwilą. -złączył nasze usta, ja oddając pocałunek, owinęłam go rękami wokół szyi. Chciałam żeby ta chwila nigdy się nie skończyła.
_______________________________________________________

Chyba w końcu ta miłość rozkwitnie, co? A może coś im przeszkodzi....?
KOMENTUJCIE, TO SPRAWIA NAM WIELE RADOŚCI I SATYSFAKCJI DO DALSZEJ PRACY! ♥
Dziękuję ♥ /Klaudia @LoveJustinaww

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział IV

Alice's POV
Widziałam rozmazany obraz który po chwili stawał się coraz wyraźniejszy, przed moimi oczami pojawił się Justin.
-Ju-Justin? co ja tu robię? co ty tu robisz? gdzie jestem? -Zadawałam strasznie dużo pytań, a on się zaczął śmiać, miał cudowny uśmiech, na widok którego się zarumieniłam.
-Uspokój się, nic takiego się nie stało.
-Ale gdzie ja jestem?

-W szpitalu, miałaś wstrząs mózgu. -byłam zdziwiona.
-Ale co się dokładnie stało? -Tak wypytując Justina, zorientowałam się że nie ma mojej mamy. -A gdzie jest moja mama? -Szybko się spytałam, byłam strasznie zła na nią, że nie była przy mnie kiedy ja leżałam w szpitalu.
-Ymm, nie wiem, zadzwoń do niej. -Uśmiechną się do mnie, dzięki czemu humor troszkę mi się poprawił.
-Nie, dzięki. -mruknęłam. -Pewnie nie odbierze, bo jest zajęta. -uśmiechnęłam się sztucznie.
-Okej. -Klasną w dłonie wstając z krzesła. -Dzisiaj już wychodzisz więc się zbieraj, za 30 min po ciebie przyjdę .-Uśmiechną się po czym wyszedł z pokoju.Wstałam w łóżka i ubrałam się w moje ubrania, założyłam buty i spakowałam moje rzeczy do torby. Usiadłam jeszcze na chwilę na łóżku i myślałam co tak dokładnie się stało, nic sobie nie przypominałam, czekałam na Justina chciałam aby opowiedział mi o wszystkim. Po około 10 minutach mojego czekania przyszedł. Złapałam za torbę i wyszliśmy przed szpital, tam stał samochód Justina, wsiedliśmy do niego. Justin odpalił silnik i wyjechał na ulicę. Nie dałam mu dojść do słowa, od razu zaczęłam gadać.
-Czemu miałam wstrząs mózgu? co się stało? -Zamiast odpowiedzi dostałam tylko słodki uśmiech. -Tak myślałam, nie chcesz mi powiedzieć. -posmutniałam.
-To Chris powinien ci wszytko powiedzieć, nie ja.
-Nie jestem z Chrisem. -Spojrzałam w stronę Justina, nie był smutny, ani wesoły, zdenerwowany też nie.
-Już jesteśmy.-staliśmy pod moim domem, nie chciałam tam wracać. -Mieszkam 2 domy dalej, jak coś to możesz przyjść. -Uśmiechną się w moją stronę, kochałam jak to robił, miał taki śliczny uśmiech.
-Okej, pa. -pocałowałam Justina w policzek, on się tylko uśmiechną a ja wyszłam z samochodu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Nawet nie popatrzyłam czy jest mama, od razu poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę i położyłam się na łóżku, myśląc o tym co się stało że znalazłam się w szpitalu. Nagle usłyszałam wibracje w kieszeni, ktoś dzwonił.
-Dzień dobry, czy rozmawiam z Alice Williams? -spytała jakaś pani.
-Tak, o co chodzi?
-Pani mama nie żyje, miała wypadek samochodowy.-zamarłam. ____________________________________________________________________ Przepraszamy że taki krótki rozdział, ale pisany na szybko. Wynagrodzimy to Wam w następnym! <3
Jak myślicie, co się będzie działo z Alice po śmierci mamy? Z kim zostanie? Może sama, bez nikogo? Tego dowiemy się w następnych rozdziałach. :) KOMENTUJCIE, SPRAWIA NAM TO WIELE SATYSFAKCJI DO DALSZEJ PRACY!
_____________________________________________________________________

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH, PODAJCIE W
W KOMENTARZACH SWOJE TT LUB ASKI, BĘDZIEMY INFORMOWAĆ NA BIEŻĄCO. :)

Dziękuję ♥ / Ola @Biebergasmmmmmm

środa, 15 maja 2013

Rozdział III

Justin's POV
Kiedy widziałem oddalającą się Alice, od razu wiedziałem że to jest to, że muszę ją bardziej poznać, ciągnęło mnie coś do niej, ma taki śliczny uśmiech i jest bardzo miła, nie wiem czemu wszyscy myślą że jest wredną suką. Muszą się przekonać, że tak nie jest. Stałem w tym samym miejscu z 10 minut, ale z myśli wyrwał mnie mój przyjaciel John. Czasami był wkurwiający o wszystko się dopytywał, ale jak miałem jakiś problem on mi zawsze pomagał.
-Siema.- krzykną z drugiego końca korytarza, ja się otrząsnąłem i odwróciłem się w jego stronę.
-Siema, a ty nie na lekcjach?
-Przestań pierdolić o lekcjach i gadaj kto to.-krzywo się na niego spojrzałem nie wiedząc o co mu chodzi.-No przestań, przecież widać że się zakochałeś.-zadziornie się uśmiechną.
-Przestań naśladować dziewczyny i chodź.-Głośno się zaśmiałem. John poszedł za mną. Po kilku sekundach usłyszałem głos Johna:
-Ymm,Justin? a gdzie my idziemy?
-Najdalej stąd, dzisiaj nie mam ochoty siedzieć w tej szkole.-John tylko skinął głową wiedząc o co mi chodzi. Po wyjściu z wielkiego budynku przepełnionego ludźmi ruszyliśmy w stronę pobliskiego lasu, to tam zawsze siedzieliśmy z Johnem, gadaliśmy, wygłupialiśmy się, ten las to połowa mojego życia, kocham to miejsce tutaj się wychowałem.
-Stary, co jest? jesteś jakiś przygnębiony.-Mimo iż był moim przyjacielem, nie mówiłem mu do końca wszystkiego. Nie wiedział czegoś bardzo ważnego o mnie, nie wiedział co mnie zabija od środka, on mi nie mógł pomóc.
-Nic, mogę trochę pobyć sam?-Wyraźnie było widać że jestem przygnębiony, nie ukrywałem tego przed nim, ale nie chciałem mu mówić całej prawdy, po prostu. Chcę żeby nie wpierdolił się w to samo co ja.
-Jasne, jakby coś to dzwoń.-Był coraz dalej a ja oparłem się o pień drzewa i zacząłem rozmyślać nad tym wszystkim, po jakimś czasie powieki zaczęły mi opadać, więc zasnąłem. Obudziłem się i od razu spojrzałem na zegarek, była już 17:00, ruszyłem w stronę domu, ciągle myślałem o dzisiejszym zderzeniu z Alice, nasze oczy spotkały się tylko na kilka sekund, ale i tak zauważyłem tą iskierkę, idąc uliczkami, uśmiechnąłem się sam do siebie, po chwili poczułem wibracje w kieszeni więc wyjąłem telefon i sprawdziłem kto do mnie napisał. Był to David.
Od David:
Dzisiaj o 1:00 u mnie.Będzie ostro.
Do David:
Będę.
Po odpisaniu na sms'a schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni, byłem już przy moim domu, szybko wszedłem i ruszyłem w stronę kuchni mając nadzieję że będzie coś co będę mógł zjeść. Niestety nic nie znalazłem. Poszedłem do mojego pokoju i położyłem się na łóżku, włączyłem muzykę i lekko przymknąłem oczy, ostatnio słuchanie muzyki jest o wiele przyjemniejsze od słuchania ludzi. Odpoczywając na łóżku usłyszałem, jak burczy mi w brzuchu. Zamówiłem pizze, po 20 minut już była, usłyszałem pukanie, szybko zbiegłem, otwierając drzwi.
-Dzień dobry.To będzie 25 zł.-Wręczyłem mu te pieniądze i poszedłem do kuchni, zjeść. Byłem strasznie głodny, szybko mi z tym poszło, po skonsumowaniu spojrzałem na zegarek, była 23:00. Nie szykuję się długo na imprezy, ale pomyślałem że już zacznę to robić żeby później móc odpocząć. Wszedłem do łazienki, rozebrałem się, byłem w samych bokserkach, usiadłem na podgrzewanej podłodze i znowu zacząłem myśleć o Alice, co ona ma takiego w sobie że ciągle o niej myślę nie znajdując odpowiedzi na te pytanie wstałem i odkręciłem ciepłą wodę, zdjąłem bokserki i wszedłem pod prysznic, ciepła woda otuliła moje zimne ciało,co spowodowało u mnie ciarki. Rozprowadzając mydło na rękach i nogach zacząłem myśleć czy na pewno mam iść na tą imprezę, czy to dobry pomysł. Zamykając oczy znowu wszedłem pod strumień ciepłej wody pozwalając jej wszystko ze mnie zmyć. Wylewając na rękę trochę szamponu rozprowadziłem go na skórze głowy po czym go spłukałem i zakręciłem wodę, wyszedłem z kabiny prysznicowej i zacząłem się wycierać, poszedłem do pokoju wyciągając nowe bokserki i koszulkę, nałożyłem to na siebie i wybrałem mało ważne spodnie. Spojrzałem na ekran telefonu sprawdzając czy ktoś chciał się ze mną skontaktować, ale niczego tam nie zobaczyłem oprócz cholernie późnej godziny, była już 00:30, czy ja naprawdę tak długo się myłem? wysuszyłem włosy doprowadzając je do prefekcji i skierowałem się w stronę wyjścia, na szczęście David mieszka niecałe 10 minut stąd, więc byłem pewny że zdążę. Idąc ciemnymi uliczkami, coś mnie zmusiło abym zawrócił, zrobiłem to, wróciłem do domu, wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem smsa do Davida.
Do David:
Jednak mnie nie będzie, coś mi wypadło.

Położyłem się na kanapie i włączyłem telewizję.Powieki opadały mi co chwilę, kiedy miałem już zamiar zasnąć, usłyszałem krzyk dziewczyny. Była około 1 w nocy. Szybko zacząłem biec w stronę domu z którego dochodził krzyk, wchodzą na podwórko zobaczyłem przez uchylone drzwi chłopaka stojącego nad dziewczyną która była nieprzytomna, bliżej się przyjrzałem, to była Alice, mięśnie zaczęły mi się napinać, wleciałem do tego domu nie panowałem nad sobą, Z całej siły dałem mu pięścią w twarz, upadł. Nie zainteresowałem się nim, bardziej ciekawiło mnie co z Alice. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do samochodu położyłem ją na tylne siedzenia, a sam wsiadłem na miejsce kierowcy, odpaliłem silnik i pojechałem do szpitala.
___________________________________________________________

No i mamy 3 rozdział, cały z perspektywy Justina. Jak myślicie, co się stało z Alice? Czy Justin i Alice będą razem? Dowiemy się później. :) Rozdział ten napisany przez Olę @Biebergasmmmmmm, na szybko, więc może być trochę nieudany. :)
Komentujcie! To sprawia nam wiele radości i mobilizacji! <3
_____________________________________________

JEŻELI MACIE TWITTERA I CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH, PISZCIE SWOJE NICKI, MY BĘDZIEMY POWIADAMIAĆ. :)
Dziękuję ♥ Ola @Biebergasmmmmmm

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział II


Po lekcjach poszłam od razu do domu. Przez cały dzień myślałam o Justnie, nie umiałam wyrzucić go z głowy, a może nie chciałam? W domu nie zastałam nikogo, jak zawsze. Zjadłam obiad i poszłam do pokoju odrabiać lekcje. Nagle dzwoni do mnie Miley, moja najlepsza przyjaciółka, która zawsze mnie wspiera i zawsze jest przy mnie.
-Hej skarbie, słyszałam co się stało, trzymasz się? 
-Hej, jest dobrze, mimo wszystko, nawet lepiej niż było. 
-Ale co się stało? Czemu? - zapytała ze zmartwieniem.
-Długa historia, wiesz... 
-Wiesz co, może się spotkamy? -przerwała mi.  -Tak, bądź gotowa o 17:00 w Molly Malone' s pub. Ubierz się seksownie i nie spóźnij się. Kończę, kocham Cię mała, cześć. -przerwała połączenie zanim zdążyłam odpowiedzieć.
Spojrzałam na zegarek, jest 15:30, mam czas. Poszłam do łazienki, puściłam wodę do wanny, rozebrałam się i weszłam do środka. Czułam jak ciepła woda wypełnia moje ciało. Leżałam zanurzona w niej dobre 40 minut, aż woda stała się zimna, szybko się umyłam i wyszłam z wanny. Ręcznikiem wytarłam moje mokre ciało. Poszłam do pokoju, wzięłam z szafy czarną spódniczkę mini, białą bokserkę i czarną skórę, w końcu miałam wyglądać seksownie. Założyłam stanik, majtki, no i potem resztę. Poszłam do łazienki wyprostować włosy i nałożyłam make up. Byłam gotowa. Wyszłam z domu kierując się w stronę Molly Malone' s pub, gdy nagle Miley dzwoni.
-Gdzie jesteś? Czekamy.
-Już idę, jak to "czekamy"? - zapytałam.
-Zobaczysz sama słońce, pośpiesz się. Pa. 
-Pa.
Schowałam telefon do torebki i przyśpieszyłam kroku. Zanim się obejrzałam byłam już pod pub'em. Czekała na mnie z Rayanem i jakimś kolesiem, którego widzę pierwszy  raz na oczy.
- No jesteś, czekaliśmy na Ciebie. - powiedziała.
-Tak, cześć, to jest...? -chodziło mi o tego chłopaka.
- Jestem Dominic, a Ty jesteś seksowna. -przyznam że na te słowa się zarumieniłam, ale nie lubiłam takich chamskich podrywów.
-Miley, możesz na sekundę? -posłałam im sztuczny uśmiech i pociągnęłam ją w kont.
-Kto to, co ty robisz? -zapytałam z irytacją.
-Kochanie, w końcu jesteś wolna, czas zaszaleć. 
-Nie powiem, że nie jest przystojny, ale
-Nie ma żadnego "ale" pobaw się z nim i tyle. -przerwała mi idąc do chłopaków.
-Chodź Alice ze mną. -chwycił mnie za rękę i pociągną za sobą. Zaprowadził mnie w jakiś ciemny kąt za pub'em.
- No, co lubisz robić najbardziej, bo ja lubię... - nie dokańczając zaczął wpychać mi swój język do moich ust, chwytając mnie za pośladki próbował mnie rozebrać. Już zdejmował mi spódniczkę. To było obrzydliwe, szybko się od niego oderwałam, dałam mu w twarz i pobiegłam przed siebie. Byłam roztrzęsiona, ale jakoś doszłam do domu. Nie wiem jakim cudem, była już 21. W domu nie było nikogo, znowu. Usłyszałam że ktoś nagrał się na pocztę głosową, włączyłam i odsłuchałam "Kochanie, mnie dzisiaj nie będzie w domu na noc, jakoś sobie poradzisz, jedzenie masz w lodówce. Kocham Cię." to mama. Wszystko było ok, już nie pierwszy raz zostawiała mnie samą w domu na noc. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się, aby emocje opadły. Nagle dostaję sms'a.
Od Chris:
Albo do mnie wrócisz, albo już nigdy nie zaśniesz spokojnie, suko.
Czytałam tego sms'a kilka razy bo nie mogłam uwierzyć, że Chris jest zdolny do takich rzeczy. Bardzo się bałam, ale odpisałam mu.
Do Chris:
Nie wrócę już do Ciebie, to koniec i musisz się z tym pogodzić, groźby tego nie załatwią.
Przełknęłam ślinę, próbując o tym nie myśleć. Położyłam się, znowu starając się zasnąć. W końcu sen mnie zmorzył. Nagle jakieś walenie obudziło mnie w środku nocy, popatrzyłam na zegarek była 1:00 w nocy. Przebudziłam się i szybko zleciałam do drzwi. Powoli je otworzyłam, widząc postać, która stała w drzwiach, zamarłam ze strachu.
- Nie lubię jak mi się ktoś przeciwstawia, szmato. - poczułam mocny ból w brzuchu.
________________________________________________________

No, dzisiejszy rozdział cały bez Justina. Co się stało Alice? :O Kto to był w drzwiach i co jej zrobił? Wszystkiego się dowiemy w następnym rozdziale. Komentujcie, sprawia nam to wiele satysfakcji. :) Ten rozdział napisałam ja Klaudia @LoveJustinaww, następny napisze pewnie Ola.
Dziękuję @LoveJustinaww xx :)

A I JESZCZE JEDNO. JEŻELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH, A MACIE TT, PODAWAJCIE SWOJE NICKI A @BIEBERGASMMMMMM POINFORMUJE WAS O NICH :)

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział I

Świat jest piękny, bezproblemowy.Nie ma żadnych kłótni. Przyjaciele zawsze przy nas, miłości zawsze odwzajemnione, włosy zawsze ułożone, pogoda zawsze piękna i kiedy myślisz że lepiej być nie może.
-Alice! wstawaj.
Otworzyłam oczy i lekko je przetarłam,marszcząc czoło. Spojrzałam na zegarek była 6:30.
-Kurwa.-mruknęłam pod nosem i powoli się podniosłam, spojrzałam w lustro wyglądałam okropnie, jak zwykle ale to szczegół. Otworzyłam drzwi i zeszłam po schodach na dół. Mama jak zwykle zajęta swoją pracą, nie zwróciła na mnie uwagi. Przeszłam obok niej i zajrzałam do lodówki, nic w niej nie było więc ją zamknęłam i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Kiedy już w nim byłam zajrzałam do szafy i wyciągnęłam jasne jeansy i biały top. Ubrałam się i spakowałam najważniejsze rzeczy do torby, chciałam się na chwilkę położyć i odpocząć ale poczułam wibracje w kieszeni, nacisnęłam zieloną słuchawkę i zanim zdążyłam coś powiedzieć usłyszałam głos Chrisa.
-Kochanie, za chwilę będę pod twoim domem.
-Okej,czekam.
-Kocham Cię.- na te słowa uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Ja ciebie też.-rozłączyłam się. - KURWA, nie zdążę- krzyknęłam sama do siebie, i szybko pobiegłam do łazienki, przeczesałam włosy, nałożyłam fluid i zrobiłam kreski eyelinerem. Nie wyglądałam najpiękniej, przecież zrobiłam to w 2 minuty, sama się sobie dziwię. Jeszcze raz przeczesałam włosy wychodząc z łazienki.Weszłam do mojego pokoju złapałam za torbę, i powoli zeszłam na dół,założyłam swoje czarne vansy. I weszłam na chwilkę do kuchni. Niestety.. nie zastałam mojej mamy, zamiast tego zauważyłam tylko małą karteczkę leżącą na stole:"Kochanie, dostałam ważny telefon i musiałam jechać do pracy, nie wiem czy dzisiaj wrócę więc weź pieniądze które leżą w szafce i sobie coś kup, Kocham Cię...mama" Jak zwykle, nigdy jej nie ma ciągle te telefony z pracy, wkurwiało mnie to, ale co ja poradzę, już się do tego przyzwyczaiłam.Ruszyłam w stronę drzwi, otworzyłam je, Chris już stał, zamknęłam drzwi i Weszłam do samochodu.
-Hej kotku.-uśmiechną się i pocałował mnie czule w usta.
-Jedźmy już bo się spóźnimy -odpowiedziałam.
Przez całą drogę gadaliśmy o jakiś głupotach, po około 15 minutach dojechaliśmy do szkoły. nie byłam szczęśliwa z tego powodu, nie miałam ochoty znowu tam iść, codziennie to samo, tylko te głupie lekcje, nic więcej, pewnie znowu dowiem się coś nowego o mnie, i tak skończy się dzień, w ostatnim czasie dowiedziałam się że jestem szmatą, nie zwracałam na to uwagi, ale po jakimś czasie zaczęło mnie to naprawdę wkurwiać, przez to rozpadłby się mój związek. W tej chwili po moim policzku spłynęła łza. Szybko ją wytarłam, nie chciałam żeby Chris to zobaczył, zgrywałam przy nim twardą dziewczynę ale tak naprawdę byłam, wrażliwa Fizycznie tak, jestem twarda. Nie odczuwam fizycznego bólu. W większej części, oczywiście najmocniejsze uderzenie poczuje. Jednak psychicznie jestem słaba, na obelgę bądź źle wypowiedziane słowo wypowiedziane w kierunku mnie bardzo boli, cierpię nawet tygodniami, choć większość osób mówi byle co, nie zważając na ludzkie uczucia.
-Alice. -chyba wiedział o co mi chodzi.
-Chodź, nie mam zamiaru siedzieć w tym samochodzie. -sztucznie się uśmiechnęłam.
-Ale wiesz że nie musimy iść, tylko powiedz. -odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy, widać było że jest smutny.
-Uśmiechnij się i chodź.- Wyszłam z samochodu i podążałam w stronę szkoły.Chris po chwili szedł obok mnie.
-Chris..-Niechętnie zaczęłam, nie wiedziałam w ogóle co ja mam mu powiedzieć.-Musimy to skończyć. Ostatnio wszystko się skomplikowało, chcę przemyśleć kilka spraw, nie bądź zły, po prostu..zostańmy przyjaciółmi -byłam strasznie zdenerwowana, wleciałam do szkoły, chciałam żeby Chris mnie nie dogonił nie chciałam żeby się na mnie darł i wyzywał, biegłam przez te puste korytarze, nagle poczułam ból, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Był dobrze zbudowany, przystojny ok. 170 cm. Miał piękne karmelowe oczy, w których się po prostu rozpłynęłam. Jego włosy, idealne.
Auć, to bolało. -zmarszczyłam nos i pocierałam moje obolałe czoło.
-Przepraszam. -zachichotał.- Nie zauważyłem Cię.
-Jestem Alice -lekko się uśmiechnęłam.
-A ja Justin. Boli Cię? może pójdziemy do pielęgniarki?
-Poradzę sobie.-Uśmiechnęłam się w jego stronę.-Muszę już iść, znowu się spóźniłam na lekcje.- pomachałam do niego i ruszyłam w stronę sali gdzie miałam lekcje.
_________________________________________________________________________

No, jest to pierwszy rozdział naszego opowiadania. Myślę, że jest inne niż wszystkie FanFiction. Jak podobało się? Jeśli tak - komentuj! jeśli nie - komentuj! Jesteśmy gotowe na krytykę. :) Ten rozdział napisałam ja Ola @Biebergasmmmmmm, ale będziemy to pisały we dwie z Klaudią @LoveJustinaww.

To jak, czy Alice i Justin zakochają się w sobie od pierwszego wejrzenia? Czy może coś im przeszkodzi? ie wiemy! Dowiemy się w dalszych rozdziałach. :)
Dziękuję @Biebergasmmmmmm. :)